niedziela, 11 sierpnia 2013

011

Kiedy się obudziłam, byłam z powrotem w czarnych salach. Leżałam na miękkim dwuosobowym łóżku (wiem zabrzmiało to jakby nie było materaca haha - dop.aut.), zaś koło mnie leżał Toshik, który wpatrywał się w czarny sufit nad nami. Położyłam się na plecach i spojrzałam na sztuczne gwiazdy namalowane białą i brokatową farbą.
Miałam wrażenie, że leżę na łące nad gwiaździstym niebem, do którego nie mam wstępu.
- Toshiro - szepnęłam cicho - Jakim sposobem weszłeś?
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie pamiętasz jak tajnymi wejściami poprowadziłaś mnie aż do swojego pokoju?
Otwartą dłonią walnęłam się w czoło; jak mogłam o tym zapomnieć? Chyba mam sklerozę.
- Zapomniałam - bąknęłam speszona.
Drzwi do mojego pokoju otworzyły się z rozmachemm, a w nich stał Lucyfer. Nawet nie spojrzał na Toshika i po prostu podleciał do mnie ze złożonymi ustami w dzióbek.
- Daj dziadkowi buzi.
Kiedy był już blisko mnie, cmoknęłam go w policzek i przytuliłam.
- Co zrobiłaś z moją Yuki?
Złapał mnie za ramiona i zaczął mnie potrząsać.
- Ty - pokazał palcem na Toshiego. - Jesteś kosmitą i zrobiłeś jej pranie mózgu kiedy wnosiłeś ją z powrotem tajnymi przejściami!
Czerwonooki zaczął się śmiać. Nic chyba nie pobije mojego dziadka w opowiadaniu głupot, ale co zrobić.
- Niech się pan uspokoi, pańska wnuczka mogła po prostu uderzyć się w głowę i po sprawie?
Bardziej zapytał niż stwierdził. Pokręciłam głową w geście dezaprobaty i już miałam wyjść z pokoju kiedy poślizgnęłam się na szmatce, w ostatniej chwili ciemnowłosy mnie złapał w swoje objęcia. Do mojego pokoju znowu ktoś wszedł.
- Przepraszam, że nie pukam ale drzwi były otwarte, a ja się zgubiłem.
To był śmiech Deidary! Zacisnęłam ręce na koszuli Toshiro i miałam nadzieję, że blondyn mnie nie zauważy. Moje serce zaczęło szybciej bić, co nie mogło ujść uwadze szatyna. Spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Nie nie, ja się nie dam. Wzięłam zamach i z całej siły uderzyłam Toshiro w policzek, stałam tak w podniesioną pięścią i patrzyłam jak ciemnowłosy właśnie przeleciał przez ścianę. Na szczęście ściana wróciła po kilku sekundach na swoje miejsce. Spojrzałam speszona na Deidare.
- Jak ty.... To.... Zrobiłaś?
- O co ci chodzi? Przecież nic się nie wydarzyło.
Mój uśmiech skierowany w jego stronę stał się sztuczny jak nigdy, zawsze, gdy nie chciałam o czymś gadać, zbywałam ich kłamstwem. Biedny Toshiro przeleciał przez 5 ścian o ile dobrze policzyłam, zaczęłam mieć wyrzuty sumienia jednak niech się cieszy, że to nie Aya go uderzyła; ta to ma dopiero siłę w łapach! Pokazałam Deidarze jak ma rozpoznawać drogę do jego pokoju.


°°°°°°
Rozdział krótki, mam nadzieję, że się spodobał. Nie wiem kiedy napiszę następny rozdział ponieważ rok szkolny się już zaczął i będę miała mniej czasu.

Brak komentarzy: