sobota, 17 sierpnia 2013

012

Kiedy wróciłam do pokoju z zamiarem pójścia spać, zdałam sobie sprawę, że nie dam rady oddać się w objęcia Morfeusza, więc wybrałam się do lasu. Nie mogę wytrzymać w zamknięciu, kiedy jestem Tutaj. Wtedy wydaje mi się, że jestem ptakiem uwięzionym w klatce, a tak nigdy nie było. Przyjęcie miało być jutro, a ja nawet nie wiem ile będzie Demonów, Upadłych, nawet, czy też nie wiem czy będą Wampiry i Wilkołaki. Nie mogę sobie wyobrazić jak można całować się z wampirem? On jest przecież martwy, jego serce nie bije a i tak ciało normalnie funkcjonuje. Potrząsnęłam głową, aby już o tym nie myśleć.
Wreszcie zaczęłam mijać drzewa; wdychałam zapach lasu jakby był moim narkotykiem. Znając Ayę to siedzi z nimi na pewno i rozmawiają przy ognisku. Razem z nią, mając w sobie krew upadłego mogłyśmy zmieniać się w różne stworzenia, zaczynając od demonów, aż do wilkołaków, musiałyśmy tylko tego zapragnąć. Tak się działo, gdy się jest zmiennokształtnym, jednak ta nazwa nie przypadła mi do gustu. Z daleka już widziałam płomienie ogniska, skierowałam się w tamtą stronę, a w moim polu widzenia znalazły się zarysy postaci.
Spojrzałam na księżyc, była pełnia, a oni jak zawsze na pewno siedzą w płaszczach długich do ziemi.
Westchnęłam. Nie na co dzień można zobaczyć chłopaka nago.
Zarumieniłam się. W końcu jestem ,,niewinną'' nastolatką która liczy sobie 186 lat, to nic wielkiego przecież. Przeżyłam tylko dwa wieki i nadal mi za mało życia wśród ludzi, chciałabym poczuć się ludzka, ale to niemożliwe.
Nie da się zapomnieć.
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i zamaskowałam swój zapach, taka dziwna zdolność, zdaje mi się, że wampirza, ale kto to wie. Usiadłam obok Ayi i jakiegoś chłopaka, i uśmiechnęłam się szeroko na sam widok tego, co mam zamiar zrobić.
Dmuchnęłam w stronę tego chłopaka, a on wydał zdziwiony okrzyk, ja natomiast zaczęłam się śmiać. Wszyscy spojrzeli w moją stronę i uśmiechnęli się życzliwie.
- Witam, witam. Jak tam u was? - zapytałam roześmiana.
- Mogłabyś się tak nie skradać - fuknął na mnie Aki.
- A ty mógłbyś się opanować z plastikiem. - pokazałam mu język.
- Skąd wiesz? - zapytał zdziwiony.
- Nie na co dzień ktoś kogoś wysadza. - uśmiechnęłam się do niego zadziornie. - Wiesz tylko tobie z całej grupy przychodzą takie pomysły jak wysadzić coś lub kogoś.
- Yuki, ogarnij się. - powiedziała Aya dając mi z piąchy w ramie.
Jęknęłam z bólu; moja siostra chyba straciła czucie. Po chwili chyba sobie przypomnieli, że zadałam im pytanie, ponieważ każdy opowiadał, co się u nich działo podczas naszej nieobecności.
Zaczęli opowiadać jak to Aki chciał wysadzić jakiegoś sportowca, kiedy jechał autem. Śmiałam się po tej opowieści wniebogłosy. Chciałabym mieć takie pomysły jak on, w końcu uważa, że bycie wilkołakiem to najlepsza rzecz jaka mogła mu się przydarzyć w całym jego życiu. Aki nie cierpiał, tak jak inne wilkołaki z powodu tego, że nie mogą być zwykłymi ludźmi. Dlaczego wciąż i wciąż zataczał koło myśląc o tym? Powinnam się ogarnąć i iść do Dei'a i Saso, żeby się z nimi powygłupiać; wziąć tego upartego i zboczonego Uchihe i powiedzieć, że ma mnie szkolić razem z Dei'em. Poderwałam się ze swojego miejsca i zamieniając się w wilka, a następnie pobiegłam w stronę czarnych sal; musiałam wszystko przemyśleć albo iść do brata.
Właśnie Nai, on mi na pewno pomoże - pomyślałam.
Biegłam krętymi korytarzami i się z kimś zderzyłam. Zaliczyłam upadek na swoje cztery litery jako, tak, że byłam z powrotem człowiekiem. Spojrzałam z wyrzutem na osobą, którą okazał się mój kochany braciszek, po chwili przede mną znalazła się pomocna dłoń, chwyciłam ją bez zastanowienia i zaczęłam opowiadać mu, co mnie trapi.
- Nie martw się o nic, po protu żyj chwilą. Nasze życie jest wieczne, więc nie wiem o co się martwisz. Nawet jeśli się w kimś zakochasz i będzie człowiekiem będziesz mogła zamienić tę osobę w jakąś istotę, która będzie mu odpowiadać, może stać się nawet upadłym  żyjąc tutaj przez przynajmniej 100 lat.
Spojrzałam na niego zmieszana, w końcu sama mogłam na to wpaść. Walnęłam się otwartą dłonią w czoło i zaczęłam się śmiać.
- Dzięki, to ja już idę - pomachałam mu na pożegnanie i znikną mi na zakręcie.
Mam nadzieję, że podejmę dobrą decyzje w końcu jeden wiek tu przesiedzieć to katastrofa, ucząc się jakie panują tu zasady.

*That screech
What do you want to convey?
acatalepsy

Under the red sun
I ask you it once again
I came to look for heaven such as the hell…
I had a bad dream
Very cruel beautifully

Nucąc sobie w połowie drogi znalazłam się pod pokojem Łasicy. Otworzyłam drzwi z rozmachem, a tam zobaczyłam jak jakaś Demonica wciągnęła go w iluzje. Po chwili zdałam sobie, że to Lilith, pierwsza żona Adama. Mina mi zrzedła kiedy zobaczyłam, że już ją przygotował, więc nie myśląc dużo pociągnęłam go za kołnierz jego czarnej koszuli i takim sposobem przygniótł mnie swoim ciężarem ciała.
- Lilith, idź zabawiać się gdzie indziej. - syknęłam wściekła.
Wiedziałam, że Itachi jest zboczony, ale nie aż tak. Co ja mam z tymi ludźmi. Po chwili nie myśląc dużo zrzuciłam z siebie starszego Uchihe i nie myśląc dużo podciągnęłam mu spodnie razem z bielizną do góry. Mimo iż liczyłam sobie 168 lat nigdy nie zrobiłam Tego i wbrew pozorem nie wstydziłam się patrzeć na gołych ludzi. W końcu to Wszechmogący nas tak stworzył, więc to nasza natura a rodzić się jakoś musimy.
- Uchiha! - wrzasnęłam zła jak osa. - Czy ciebie rodzice kultury nie nauczyli! Z nieznajomymi i osobami, których się nie kocha się nie pieprzy! ( Sorki za słownictwo ;p dop.aut.)
Zaczęłam nim targać za koszule, nie minęła minuta, a już poczułam jego ręce na moich nadgarstkach. Zaczęłam się szarpać. Co on chce zrobić? Cały czas to pytanie rozbrzmiewało w mojej głowie. Jego twarz znalazła się tak blisko mojej, że stykaliśmy nosami, wzdrygnęłam się.
- A ty nie wiesz, że nie denerwuje się podnieconego nastolatka?
Miał racje, popełniłam błąd i to taki z dużym B. Zaczęłam się bardziej szamotać, znudziło mu się ze mną szarpać, więc związał mi ręce. Usłyszałam pukanie do pokoju.
- Pomo.... -  niedokończyłam ponieważ jego ręka znalazła się na moich ustach.
- Masz być cicho. - Moje oczy napełniły się łzami, ciężka gula stanęła mi w gardle, a ja nie chciałam dać upust łzom. Myślałam, że jest inny a jednak się myliłam.
- Itachi! - usłyszałam głos Peina. - Co się tam dzieje?!
- Nic się nie dzieje! - odkrzyknął mu Uchiha.
- Słyszałem jakiś głos.
- Wydawało ci się - odkrzyknął zaniepokojony.
- Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli wejdę?
- Teraz to ja jestem w łazience. - w głosie szatyna słychać już było panikę.
Ugryzłam go mocno w rękę, jednak on nie wydał z siebie żadnego odgłosu, jeśli zęby człowieka nie zdziałały odpowiedniego skutku, ciekawe jak zareaguje na wampirze. Wgryzłam się w jego rękę i zaczęłam pić jego krew, to było silniejsze ode mnie. Moje tęczówki na pewno przybrały krwisto czerwony odcień a on krzyknął przestraszony.
- Wchodzę! - krzyknął zniecierpliwiony Pein.
Drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich stanęło zdezorientowane Akatsuki.
- Co tu się wyrabia!? - krzyknął zły Pein. - Itachi, ile razy ci mówiłem, że nie możesz gwałcić niewinnych niewiast i to jeszcze jedną z Liderek! - wrzasnął wyprowadzony z równowagi rudzielec.
Rozerwałam sznur, którym mnie związał, nie wiem skąd go ma ale muszę sobie taki załatwić i do tego plastik, pieprz gazowy no i paralizator. Te przedmioty będą niezbędne. Plastik mi jest potrzebny na urodziny Aki'ego, które są już niebawem. Uśmiechnęłam się myśląc o nim.
O choroba jeśli niedługo będą urodziny Aki'ego to reszty też, w końcu wszyscy metalowcy są z tego samego miesiąca.
- Tak czy siak to wydarzenie nie miało miejsca. - powiedziałam powoli, gdy patrzyli mi w oczy.
Całe Aka stało, nawet nie mrugając, a ja pstryknęłam palcami, zaś oni stali na środku pokoju i nie wiedzieli zapewne co tu robią. Pociągnęłam za sobą Łasice, Blondi i Lalkarza.
Poszłam do ogrodu, a tam...




°°°°°° 
Ten wrzask.
Co chcesz przekazać?
Akatalepsja.

Pod czerwonym słońcem
zapytam Cię jeszcze raz.
Przyszedłem szukać nieba w tym piekle...
Mam złe sny,
przepięknie okrutne.

The Gazette Gabriel on the Gallows
 Dziwnie wyszedł mi ten rozdział o.O to chyba jednak nie ja pisałam ahaha. Chyba powinnam przestać słuchać The Gazette kiedy pisze ponieważ rozdziały moim zdaniem wychodzą dziwnie, ale to już chyba u mnie norma. Mam nadzieję, że się podobało, no wreszcie do was wrócę moje kaktusiki i z wami pogadam ^^ Dziękuję Angie Shiko za korektę. 

Brak komentarzy: