piątek, 6 września 2013

015

,,- A jednak. Jesteśmy tu wszyscy tylko po to aby ją wygrać, jednak... Możemy zginąć...''
Moje serce na chwilę zamarło by po chwili przyśpieszyć swoją pracę. Czyli... Oni są tu ponieważ czeka ich jakaś wojna? Nie chcę nikogo  z nich stracić, co bym zrobiła gdybym nie mogła zabierać im rzeczy? Albo jakbym nie miała się z kim droczyć. Mimo znam ich tydzień i nawet więcej to nie chcę żeby zabrano mi to co dopiero dostałam. Chciałam móc spędzać z nimi chwile, uczyć coraz to nowszych rzeczy o technologi. Właśnie komórki, muszę im je dać. Nie rozumiem dlaczego czuję się tak źle na myśl o ich stracie. W końcu Oni nie są przedmiotami, jednak są fikcją która stała się prawdą. Gdybym wiedziała, że możemy się szybko rozstać to bym wolała ich w ogóle nie spotykać ani poznawać. Zacisnęłam mocniej ręce na plecach jasnookiego, dopiero teraz zauważyłam, że jest tylko w spodniach. Mimo iż to jest mój brat zarumieniłam się na swoje myśli. Nie rozumiem tylko dlaczego.
- Nai. - zdążyłam szepnąć.
Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć ponieważ, jego usta zakryły moje. Tęczówki zmniejszyły mi się gdy rozszerzyłam oczy w zdziwieniu, jednak po chwili je zamknęłam. 
Przecież on jest moim bratem. Uderzyła we mnie myśl. Szybko, jednak o niej zapomniałam gdy jego język przejechał po mojej wardze, rozchyliłam usta a język ciemnowłosego wdarł się do mojej jamy ustnej. Wplątałam swoje dłonie w jego włosy gdy jego język gładził moje policzki i podniebienie aż w końcu nasze języki połączyły się w namiętnym tańcu. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, dyszałam ciężko. Łapałam dużymi haustami powietrze. Nigdy nie miałam chłopaka, jednak to nie był mój pierwszy pocałunek. Poczułam jak silne ramiona mnie oplatają jak obietnica której nigdy sobie nie złożyliśmy. Wtuliłam się w niego bardziej chcąc poczuć jego ciało. Pierwszy raz się tak czułam. Pierwszy raz  łaknęłam czyjegoś dotyku. Zrobiło mi się gorąco.
Nai, odsunął mnie delikatnie od siebie.
- Przepraszam. - szepnął ledwie dosłyszalnie.
Już chciał wyjść, jednak gdy go chwyciłam za rękę oboje opadliśmy miękko na łóżko. Wpatrywałam się w jego jasne tęczówki jak zaczarowana. Mieliśmy się znowu pocałować gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. W tej jednej chwili oprzytomniałam, jednak gdy zobaczyłam kto stoi w drzwiach zamurowało mnie. To była Aya! Spłonęłam rumieńcem, co robić? Przecież zobaczyła mnie w tej krępującej sytuacji i to jeszcze z Naszym Bratem! Co powinnam zrobić? Jak to wytłumaczyć?
- Rozumiem Nai, że już nie wytrzymałeś? - jej pytanie zbiło mnie z pantałyku.
O co jej chodzi?
- Zrozum tyle lat już się powstrzymywałem po prostu już nie mogłem wytrzymać. - zaczął swoim smutnym tonem. - Te całe dwa wieki były dla mnie katorgą. - ciągnął dalej, nie patrzył już na mnie tym spojrzeniem co przedtem. To teraz było pełne miłości i tęsknoty. - Od tak dawna chciałem jej dotknąć, pocałować i rozpalać samym dotykiem. Teraz nawet nie wiem kiedy to się zaczęło.
Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy cicho zaznaczając ścieżkę na moich bladych policzkach. Wreszcie zrozumiałam dlaczego zawsze był gdy go potrzebowałam, dlaczego był taki nadopiekuńczy gdy byłam chora lub gdy ktoś się do mnie zalecał, nienawidził tych którzy ze mnie szydzili i obrzucali kamieniami i nie tylko. W tej chwili chciałam po prostu nie wiedzieć co do mnie czuł, wolałam nadal żyć w nieświadomości niż ranić go świadomie. Skuliłam się na pościeli tłumiąc szloch który rwał mi się na wargi, zaczęłam je przygryzać by nie wydać z siebie żadnego dźwięku.
- Chciałem dawać jej szczęście, a zarazem ją ranić. Żeby ona raniła mnie i uszczęśliwiała, po prostu żeby przy mnie była i mnie kochała jak ja ją. Wiedziałem, że gdy się dowie prawdy będzie cierpieć nie mniej niż ja.
Aya podeszła do mnie powoli i mnie przytuliła dając przy okazji trochę wsparcia. Nie mogłam już wytrzymać i płakałam w jej ramiona, jednak po chwili zamiast niej przytulił mnie Nai, zaczął mnie głaskać uspokojająco po głowie.
- Muszę to... Przemyśleć.... Na spokojnie. - wyszlochałam.
- Ciiii, nie martw się czekałem długo więc i teraz mogę poczekać. - szepnął w moje włosy. - Kocham cię. - szeptał dalej. - Najbardziej na świecie. Nie możesz sobie wyobrazić nawet jak bardzo chciałem poczuć twoje usta na moich, twoje drobne ręce oplatające mnie w okół szyi lub palce wplatające mi się we włosy. Tak bardzo chciałem to poczuć, że zapomniałem iż pochodzimy z tego samego łona, że jesteśmy z tej samej krwi.
Przerwałam mu kładąc mu dłoń na usta. Nie chciałam by mówił dalej, to tak bardzo bolało.
Wtuliłam się w jego silne ramiona i usnęłam

°°°
W świecie Shinobi:
Pewien blondyn wraz z oddziałem Anbu przeszukiwał powoli niewielkie obszary w poszukiwaniu przestępczej organizacji do której należał jego dawny przyjaciel. W ciągu tygodnia wraz z innymi krajami szukali choćby małego śladu po Akatsuki i jedyne to co znaleźli to opuszczoną organizacje. Rzeczy członków leżały nienaruszone, jedzenie było zepsute co mogło świadczyć tylko o jednym, a mianowicie właścicieli nie było już długo. 
°°°
Znowu miałam dziwny sen, jednak nie zamierzałam się nim przejmować. Muszę być silna! Kiedy już się wyszykowałam na przyjecie wzięłam pod pachę prezenty ode mnie i Aka i wyszłam z pokoju. Zakluczyłam drzwi by nikt nie wszedł i poszłam wzdłuż korytarza. Znalazłszy wszystkich z przestępczej organizacji, zaczęliśmy kierować się w stronę sali. Kiedy już tam byliśmy moja suknia, jednak różniła się od innych. Prawie wszystkie, że tak nazwijmy to damy miały sukienki przed kolana lub trochę dłuższe w różnych kolorach, za to ja miałam na sobie czarną długą suknie z falbanami sięgającą ziemi. Aya była w długiej czarnej spódnicy do tego miała chyba gorset a pod nim bluzkę z bufiastymi rękawami, ale nie byłam pewna. W końcu przyszła tu z Alatem. Położyłam z pomocą Nagato i Zetsu prezenty na stole, kiedy miały już spaść pstryknęłam palcami i wszystkie się ułożyły równo na sobie. Wtedy światła zgasły...

°°°°°° 

I jest notka ^^. Nie wiem co z tego wyszło, nie mam pojęcia z kąt wyszedł ten rozdział. Może jest spowodowany moim humorem, kto wie. Mam nadzieję, że się podobało.

Brak komentarzy: