Wtedy światła zgasły, widziałam dokładnie jak Miharu wchodzi do sali, gdy był na środku snop światła skierował się na niego. Jego niebieskie oczy wywiercały mi tak zwane dziury w brzuchu i nie tylko. Odwróciłam wzrok jakbym była na niego obrażona i już miałam wyjść z sali kiedy ktoś złapał mnie za rękę. Spojrzałam na swoją dłoń zdziwiona. Podnosiłam powoli wzrok. Moje spojrzenie zatrzymało się teraz na blond włosach do ramion. Wyrwałam rękę z jego uścisku i wyszłam pośpiesznie z sali.
Kiedy przechodziłam koło gabinetu dziadka usłyszałam kawałek jego rozmowy z babcią.
- Jak myślisz kiedy ona się dowie prawdy? - zapytała zatroskana babcia.
Usłyszałam westchnienie.
- Nie mam pojęcia.
- Nie lepiej by było powiedzieć jej prawdę? - zaczęła babcia.
- Jakbyś... - oddaliłam się do tego miejsca mając wrażenie, że rozmawiali o mnie.
W tej chwili zapomniałam o rodzinie Noe. Wolałam spędzić ten wieczór przy ognisku lub porozmyślać wpatrując się w gwiazdy. Wyszłam na zewnątrz gdzie było w miarę chłodno, co raczej nie było tutaj normalne, jednak część w których były czarne sale są inne niż te w całym piekle gdzie jest bardzo duszno i gorąco.
- Jak ja nienawidzę zimna. - szepnęłam do siebie.
- Nie jesteś, jedyna. - usłyszała kogoś koło siebie.
Obróciła w tamtą stronę głowę by zobaczyć kto to. O dziwo nie znala tej osoby. Kto to?
- Jesem, Alicja - przedstawiła się blondynka.
- Jak ta w krainie czarów? - zapytałam lekko rozbawiona, jednak po chwili moje maniery powróciły - Yuki.
- Masz racje jak ta w krainie czarów - powiedziała rozbawiona.
- Nawet ją przypominasz - puściłam jej oczko.
Teraz przyjrzałam się jej dokładnie. Nie była wysoka ani niska po prostu taka w sam raz, jej blond włosy były długie przed kolana, niebieskie oczy świeciły w półmroku jak gwiazdy a jej twarz przypominała trochę lalkę. Z kim mam doczynienia? Zapytałam samą siebie. Czyżby ona przyszła specjalnie do mnie?
- Przyszłam tu by cię o czymś poinformować. - zaczęła spokojnie, jej twarz nie zdradzała żadnych uczuć po prostu była jak nienaruszona zbędnymi rzeczami goła porcelana. - Nasz Pan się budzi. - mówiła powoli.
- Jaki... Pan? - zapytałam zdezorientowana.
- Twój brat, twój brat, twój prawdziwy brat. - Mówiła jak zachipnotyzowana lub jakby zaciela jej się płyta.
Nadal z jej wypowiedzi nic nie rozumiałam. Jaki brat? Przecież... Ja mam tutaj rodzeństwo.
- Yuki! - Usłyszałam jak woła mnie Hidan.
Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się promiennie.
- Stało się coś?
- Nie. Po prostu zastanawiałem się z resztą gdzie cię wcięło.
Po wypowiedzeniu tego zdania zaczęliśmy się śmiać. Po chwili do nas dołączyło cale Aka.
- Jest ktoś chętny żeby się ze mną przelecieć?
Chłopaki spojrzeli na mnie z oczami w szktalcie pięciu złotych.
- W powietrzu - uściśliłam - Latać.
Tym razem pokazałam ruchem dłoni skrzydła ptaka gdy nimi rusza.
- Aaa - powiedzieli wszyscy razem z zarumienioną Konan.
Po chwili przypomniało mi się, że przecież koło mnie stała Alicja. Zaczęłam szukać ją wzrokiem jednak nigdzie jej nie znalazłam.
Wzruszyłam ramionami i po prostu pomyślałam, że to musiała być moja wyobraźnia, jednak zrezygnowałam z tego pomysłu kiedy Hidan o to zapytał.
- Ej, a gdzie ta blondynka która koło ciebie stała? - zapytał poważnie.
- Nie mam pojęcia. - powiedziałam w szoku.
Teraz widziałam ją dokładnie. Stała na skraju lasu odwrócona do mnie tyłem, jej głowa zaczęła się obracać w moja stronę. To było przerażające a zarazem fajne przeżycie zobaczyć coś takiego.
- Hidan - jęknęłam - Dlaczego ty tak nie umiesz robić?
- Przepraszam, że jestem żywym trupem. - powiedział obrażony.
- A chcesz tak umieć robić? - zapytałam zagadkowo.
- No jasne, że tak! - krzyknął entuzjastycznie.
Zamknęłam oczy i się skoncentrowałam.
- Ale fajne! - usłyszałam krzyk Hidana.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak wszyscy wpatrują się we mnie.
- No co? Sama nie wiem jak to robię.
Pstryknęłam palcami, a po chwili każdy miał pierzaste skrzydła krtore pasowały do charakteru. Johan, jednak miała je z kartek, Pein, z jakimiś złotymi zdobieniami to chyba dla tego, iż uważa się za boga. Itachiego, z niewiadomo jakiego powodu były białe w czarne cętki, Tobi'ego, czarne jak smoła Deidary, jakimś cudem były jasno niebieskie prawie białe, Hidana podobne ale fioletowe, Nagato miał wkolorze krwistoczerwonym, a Zetsu w różnych odcieniach zieleni, Kakuzu stwierdził, że woli posiedzieć z kwiatami i z nimi pogadać dlatego stal bez skrzydeł jak wróżka moim zdaniem, Kisame siedział w oczku wodnym i krzyczał, że od lądu nie zamierza się odrywać a pałkarz jak Sasori stwierdził, że też chce wykonać tak precyzyjnie lalkę i siedział na ziemi w swoim nowym garniturze i malował, a raczej szkicował projekt nowej kukiełki. Zrezygnowana poderwalam się na swoich o dziwo ciemniejszych skrzydłach. Teraz były ciemno szare z dodatkiem czarnego. Co się dzieje? Moje rozmyślania przerwał czyjś krzyk.
- Budzi się! Budzi! On niedługo powstanie jako Jego nastarsze z dzieci! - krzyczała tutejsza wiedźma.
Przeraźiłam się nie na żarty. Prezswoja nie uwagę prawie wleciałam w jakiegoś przechodnia. Nawet go nie przepraszając poleciałam dalej. Nie warto przepraszać Dwmona który i tak nie wie co to za słowo. Chciałabym nowy zestaw z truciznami lub przyrządami do torturowania, a może... Cala piwnice w broni palnej i nie tylko. Piękna kobieta spojrzała teraz na mnie.
- Niech cię złudna prawda nie omami! - krzyknęła do mnie. - Wierz temu który prawdę ci wyjawi! - mówiła nadal do mnie - Jednak... Musisz chronić to co dla ciebie cenne...
Kiedy przechodziłam koło gabinetu dziadka usłyszałam kawałek jego rozmowy z babcią.
- Jak myślisz kiedy ona się dowie prawdy? - zapytała zatroskana babcia.
Usłyszałam westchnienie.
- Nie mam pojęcia.
- Nie lepiej by było powiedzieć jej prawdę? - zaczęła babcia.
- Jakbyś... - oddaliłam się do tego miejsca mając wrażenie, że rozmawiali o mnie.
W tej chwili zapomniałam o rodzinie Noe. Wolałam spędzić ten wieczór przy ognisku lub porozmyślać wpatrując się w gwiazdy. Wyszłam na zewnątrz gdzie było w miarę chłodno, co raczej nie było tutaj normalne, jednak część w których były czarne sale są inne niż te w całym piekle gdzie jest bardzo duszno i gorąco.
- Jak ja nienawidzę zimna. - szepnęłam do siebie.
- Nie jesteś, jedyna. - usłyszała kogoś koło siebie.
Obróciła w tamtą stronę głowę by zobaczyć kto to. O dziwo nie znala tej osoby. Kto to?
- Jesem, Alicja - przedstawiła się blondynka.
- Jak ta w krainie czarów? - zapytałam lekko rozbawiona, jednak po chwili moje maniery powróciły - Yuki.
- Masz racje jak ta w krainie czarów - powiedziała rozbawiona.
- Nawet ją przypominasz - puściłam jej oczko.
Teraz przyjrzałam się jej dokładnie. Nie była wysoka ani niska po prostu taka w sam raz, jej blond włosy były długie przed kolana, niebieskie oczy świeciły w półmroku jak gwiazdy a jej twarz przypominała trochę lalkę. Z kim mam doczynienia? Zapytałam samą siebie. Czyżby ona przyszła specjalnie do mnie?
- Przyszłam tu by cię o czymś poinformować. - zaczęła spokojnie, jej twarz nie zdradzała żadnych uczuć po prostu była jak nienaruszona zbędnymi rzeczami goła porcelana. - Nasz Pan się budzi. - mówiła powoli.
- Jaki... Pan? - zapytałam zdezorientowana.
- Twój brat, twój brat, twój prawdziwy brat. - Mówiła jak zachipnotyzowana lub jakby zaciela jej się płyta.
Nadal z jej wypowiedzi nic nie rozumiałam. Jaki brat? Przecież... Ja mam tutaj rodzeństwo.
- Yuki! - Usłyszałam jak woła mnie Hidan.
Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się promiennie.
- Stało się coś?
- Nie. Po prostu zastanawiałem się z resztą gdzie cię wcięło.
Po wypowiedzeniu tego zdania zaczęliśmy się śmiać. Po chwili do nas dołączyło cale Aka.
- Jest ktoś chętny żeby się ze mną przelecieć?
Chłopaki spojrzeli na mnie z oczami w szktalcie pięciu złotych.
- W powietrzu - uściśliłam - Latać.
Tym razem pokazałam ruchem dłoni skrzydła ptaka gdy nimi rusza.
- Aaa - powiedzieli wszyscy razem z zarumienioną Konan.
Po chwili przypomniało mi się, że przecież koło mnie stała Alicja. Zaczęłam szukać ją wzrokiem jednak nigdzie jej nie znalazłam.
Wzruszyłam ramionami i po prostu pomyślałam, że to musiała być moja wyobraźnia, jednak zrezygnowałam z tego pomysłu kiedy Hidan o to zapytał.
- Ej, a gdzie ta blondynka która koło ciebie stała? - zapytał poważnie.
- Nie mam pojęcia. - powiedziałam w szoku.
Teraz widziałam ją dokładnie. Stała na skraju lasu odwrócona do mnie tyłem, jej głowa zaczęła się obracać w moja stronę. To było przerażające a zarazem fajne przeżycie zobaczyć coś takiego.
- Hidan - jęknęłam - Dlaczego ty tak nie umiesz robić?
- Przepraszam, że jestem żywym trupem. - powiedział obrażony.
- A chcesz tak umieć robić? - zapytałam zagadkowo.
- No jasne, że tak! - krzyknął entuzjastycznie.
Zamknęłam oczy i się skoncentrowałam.
- Ale fajne! - usłyszałam krzyk Hidana.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak wszyscy wpatrują się we mnie.
- No co? Sama nie wiem jak to robię.
Pstryknęłam palcami, a po chwili każdy miał pierzaste skrzydła krtore pasowały do charakteru. Johan, jednak miała je z kartek, Pein, z jakimiś złotymi zdobieniami to chyba dla tego, iż uważa się za boga. Itachiego, z niewiadomo jakiego powodu były białe w czarne cętki, Tobi'ego, czarne jak smoła Deidary, jakimś cudem były jasno niebieskie prawie białe, Hidana podobne ale fioletowe, Nagato miał wkolorze krwistoczerwonym, a Zetsu w różnych odcieniach zieleni, Kakuzu stwierdził, że woli posiedzieć z kwiatami i z nimi pogadać dlatego stal bez skrzydeł jak wróżka moim zdaniem, Kisame siedział w oczku wodnym i krzyczał, że od lądu nie zamierza się odrywać a pałkarz jak Sasori stwierdził, że też chce wykonać tak precyzyjnie lalkę i siedział na ziemi w swoim nowym garniturze i malował, a raczej szkicował projekt nowej kukiełki. Zrezygnowana poderwalam się na swoich o dziwo ciemniejszych skrzydłach. Teraz były ciemno szare z dodatkiem czarnego. Co się dzieje? Moje rozmyślania przerwał czyjś krzyk.
- Budzi się! Budzi! On niedługo powstanie jako Jego nastarsze z dzieci! - krzyczała tutejsza wiedźma.
Przeraźiłam się nie na żarty. Prezswoja nie uwagę prawie wleciałam w jakiegoś przechodnia. Nawet go nie przepraszając poleciałam dalej. Nie warto przepraszać Dwmona który i tak nie wie co to za słowo. Chciałabym nowy zestaw z truciznami lub przyrządami do torturowania, a może... Cala piwnice w broni palnej i nie tylko. Piękna kobieta spojrzała teraz na mnie.
- Niech cię złudna prawda nie omami! - krzyknęła do mnie. - Wierz temu który prawdę ci wyjawi! - mówiła nadal do mnie - Jednak... Musisz chronić to co dla ciebie cenne...
°°°°°°
Wiem rozdział krótki ale nie mam za dużo weny... Jeszcze to nowe opowiadanie i szkoła. Mam, jednak nadzieję, że nielicznym się podobało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz