czwartek, 19 września 2013

016

Wtedy światła zgasły, widziałam dokładnie jak Miharu wchodzi do sali, gdy był na środku snop światła skierował się na niego. Jego niebieskie oczy wywiercały mi tak zwane dziury w brzuchu i nie tylko. Odwróciłam wzrok jakbym była na niego obrażona i już miałam wyjść z sali kiedy ktoś złapał mnie za rękę. Spojrzałam na swoją dłoń zdziwiona. Podnosiłam powoli wzrok. Moje spojrzenie zatrzymało się teraz na blond włosach do ramion. Wyrwałam rękę z jego uścisku i wyszłam pośpiesznie z sali.
Kiedy przechodziłam koło gabinetu dziadka usłyszałam kawałek jego rozmowy z babcią.
- Jak myślisz kiedy ona się dowie prawdy? - zapytała zatroskana babcia.
Usłyszałam westchnienie.
- Nie mam pojęcia.
- Nie lepiej by było powiedzieć jej prawdę? - zaczęła babcia.
- Jakbyś... - oddaliłam się do tego miejsca mając wrażenie, że rozmawiali o mnie.
W tej chwili zapomniałam o rodzinie Noe. Wolałam spędzić ten wieczór przy ognisku lub porozmyślać wpatrując się w gwiazdy. Wyszłam na zewnątrz gdzie było w miarę chłodno, co raczej nie było tutaj normalne, jednak część w których były czarne sale są inne niż te w całym piekle gdzie jest bardzo duszno i gorąco.
- Jak ja nienawidzę zimna. - szepnęłam do siebie.
- Nie jesteś, jedyna. - usłyszała kogoś koło siebie.
Obróciła w tamtą stronę głowę by zobaczyć kto to. O dziwo nie znala tej osoby. Kto to?
- Jesem, Alicja - przedstawiła się blondynka.
- Jak ta w krainie czarów? - zapytałam lekko rozbawiona, jednak po chwili moje maniery powróciły - Yuki.
- Masz racje jak ta w krainie czarów - powiedziała rozbawiona.
- Nawet ją przypominasz - puściłam jej oczko.
Teraz przyjrzałam się jej dokładnie. Nie była wysoka ani niska po prostu taka w sam raz, jej blond włosy były długie przed kolana, niebieskie oczy świeciły w półmroku jak gwiazdy a jej twarz przypominała trochę lalkę. Z kim mam doczynienia? Zapytałam samą siebie. Czyżby ona przyszła specjalnie do mnie?
- Przyszłam tu by cię o czymś poinformować. - zaczęła spokojnie, jej twarz nie zdradzała żadnych uczuć po prostu była jak nienaruszona zbędnymi rzeczami goła porcelana. - Nasz Pan się budzi. - mówiła powoli.
- Jaki... Pan? - zapytałam zdezorientowana.
- Twój brat, twój brat, twój prawdziwy brat. - Mówiła jak zachipnotyzowana lub jakby zaciela jej się płyta.
Nadal z jej wypowiedzi nic nie rozumiałam. Jaki brat? Przecież... Ja mam tutaj rodzeństwo.
- Yuki! - Usłyszałam jak woła mnie Hidan.
Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się promiennie.
- Stało się coś?
- Nie. Po prostu zastanawiałem się z resztą gdzie cię wcięło.
Po wypowiedzeniu tego zdania zaczęliśmy się śmiać. Po chwili do nas dołączyło cale Aka.
- Jest ktoś chętny żeby się ze mną przelecieć?
Chłopaki spojrzeli na mnie z oczami w szktalcie pięciu złotych.
- W powietrzu - uściśliłam - Latać.
Tym razem pokazałam ruchem dłoni skrzydła ptaka gdy nimi rusza.
- Aaa - powiedzieli wszyscy razem z zarumienioną Konan.
Po chwili przypomniało mi się, że przecież koło mnie stała Alicja. Zaczęłam szukać ją wzrokiem jednak nigdzie jej nie znalazłam.
Wzruszyłam ramionami i po prostu pomyślałam, że to musiała być moja wyobraźnia, jednak zrezygnowałam z tego pomysłu kiedy Hidan o to zapytał.
- Ej, a gdzie ta blondynka która koło ciebie stała? - zapytał poważnie.
- Nie mam pojęcia. - powiedziałam w szoku.
Teraz widziałam ją dokładnie. Stała na skraju lasu odwrócona do mnie tyłem, jej głowa zaczęła się obracać w moja stronę. To było przerażające a zarazem fajne przeżycie zobaczyć coś takiego.
- Hidan - jęknęłam - Dlaczego ty tak nie umiesz robić?
- Przepraszam, że jestem żywym trupem. - powiedział obrażony.
- A chcesz tak umieć robić? - zapytałam zagadkowo.
- No jasne, że tak! - krzyknął entuzjastycznie.
Zamknęłam oczy i się skoncentrowałam.
- Ale fajne! - usłyszałam krzyk Hidana.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak wszyscy wpatrują się we mnie.
- No co? Sama nie wiem jak to robię.
Pstryknęłam palcami, a po chwili każdy miał pierzaste skrzydła krtore pasowały do charakteru. Johan, jednak miała je z kartek, Pein, z jakimiś złotymi zdobieniami to chyba dla tego, iż uważa się za boga. Itachiego, z niewiadomo jakiego powodu były białe w czarne cętki, Tobi'ego, czarne jak smoła Deidary, jakimś cudem były jasno niebieskie prawie białe, Hidana podobne ale fioletowe, Nagato miał wkolorze krwistoczerwonym, a Zetsu w różnych odcieniach zieleni, Kakuzu stwierdził, że woli posiedzieć z kwiatami i z nimi pogadać dlatego stal bez skrzydeł jak wróżka moim zdaniem, Kisame siedział w oczku wodnym i krzyczał, że od lądu nie zamierza się odrywać a pałkarz jak Sasori stwierdził, że też chce wykonać tak precyzyjnie lalkę i siedział na ziemi w swoim nowym garniturze i malował, a raczej szkicował projekt nowej kukiełki. Zrezygnowana poderwalam się na swoich o dziwo ciemniejszych skrzydłach. Teraz były ciemno szare z dodatkiem czarnego. Co się dzieje? Moje rozmyślania przerwał czyjś krzyk.
- Budzi się! Budzi! On niedługo powstanie jako Jego nastarsze z dzieci! - krzyczała tutejsza wiedźma.
Przeraźiłam się nie na żarty. Prezswoja nie uwagę prawie wleciałam w jakiegoś przechodnia. Nawet go nie przepraszając poleciałam dalej. Nie warto przepraszać Dwmona który i tak nie wie co to za słowo. Chciałabym nowy zestaw z truciznami lub przyrządami do torturowania, a może... Cala piwnice w broni palnej i nie tylko.  Piękna kobieta spojrzała teraz na mnie.
- Niech cię złudna prawda nie omami! - krzyknęła do mnie. - Wierz temu który prawdę ci wyjawi! - mówiła nadal do mnie - Jednak... Musisz chronić to co dla ciebie cenne...
°°°°°°
Wiem rozdział krótki ale nie mam za dużo weny... Jeszcze to nowe opowiadanie i szkoła. Mam, jednak nadzieję, że nielicznym się podobało.  

Brak komentarzy: