poniedziałek, 13 maja 2013

003

Pewne natrętne urządzenie zaczęło irytująco dzwonić dopiero po paru sekundach zdałam sobie sprawę, że to budzik. Ktoś wbiegł do mojego pokoju, usłyszałam wybuch i dźwięk gniecionego metalu ( nie wiedziałam jak to dokładnie opisać dop. aut). Otworzyłam oczy trochę przestraszona, serce przyśpieszyło rytmu jakby chciało wyrwać mi się z klatki piersiowej, zerwałam się na równe nogi. Spojrzałam na jeszcze unoszący się w powietrzu biały dym. Po niecałych 3 sekundach doszło do mnie co zrobił długowłosy blondyn.
- Deidara!
Chłopak spojrzał na mnie wystraszony, zaczęło się we mnie gotować. To był mój ulubiony budzik drugiego takiego nie kupię. Złość szybko przerodziła się z bezradność ale kiedy znowu spojrzałam na jego blond włosy nie wytrzymałam. Zaczęłam biec w jego stronę, chłopak zdezorientowany stał w miejscu co było mi w tej chwili na rękę. Lekko odepchnęłam się od drewnianej podłogi a drugą nogę wyprostowałam, kopnęłam go prosto w twarz. Chłopak przeleciał parę metrów aż nie wpadł na ścianę. Kiedy całe aka się zleciało z moją siostrą nie wytrzymali, zaczęli się śmiać z Deidary który leżał pod ścianą. Wyrzuty sumienia uderzyły w mój umysł, przecież mogłam naprawić ten budzik i nic by się nikomu nie stało. Westchnęłam zażenowana swoim zachowaniem. Wybiegłam na chwilę do ogrodu i wróciłam trzymając krótki patyczek. Kucnęłam przy błękitnookim i zaczęłam go tykać patykiem.
- Ne, ne Dei-san, nic ci nie jest ?
Po chwili poczułam jak patyk wyślizguje mi się z rąk, spojrzałam zaskoczona na blondyna. Usłyszałam cichy trzask drewna co świadczyło o tym, że połamał mój kochany patyczek który dotykał jeszcze chwilę temu jego policzek.
- Co ty wyprawiasz ? Tykając mnie tym badylem ?!
Oj był zły, jeszcze mi coś wysadzi. Byłam lekko zaniepokojona jeśli mi coś wysadzi co ja zrobię jak na przykład ściana pójdzie w gruzy ? Westchnęłam już nie wiem który raz dzisiaj.
- To był mój ulubiony patuk (czyt.patyk).
Zaczęłam pociągać nosem, oczy mi się zaszkliły a blond włosy chłopak nie wiedział co ma zrobić. Więc uśmiechnął się pokrzepiająco i rozczochrał mi włosy jak małej dziewczynce. Mimo tego, że był w moim wieku nie zaczęłam się o dziwo na niego wydzierać. Aya spojrzała na mnie zdziwiona, wiedziała, że mój niski wzrost mnie irytuję i nie lubię tego jak ktoś czochra moje włosy, tylko jej na to pozwalałam. Uśmiechnęłam się.
- Może się zbiegowisko rozejdzie ? - Zapytała już lekko poirytowana Aya, zawsze uważała, że, jeśli ktoś mi coś zrobi to ona tej osobie odda i to podwójnie. Wtedy miałam mieszane uczucia. Teraz w moim sercu znalazła się radość z nowych ciekawszych dni w których zaczęło uczestniczyć Akatsuki. Mój uśmiech na ta myśl się poszerzył, uczucie radości wzrosło. Nie mogłam się doczekać tego ile dni będę z nimi spędzać. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej mundurek i świeżą bieliznę.Skierowałam się żwawym krokiem do łazienki. Kiedy już w niej byłam rozebrałam się weszłam do jednej połowy i zasunęłam za sobą drzwi. Rozsunęłam trochę drzwi i szybko chwyciłam ręcznik gdyby ktoś wszedł do łazienki nieświadomy, że ktoś tu jest. Usiadłam na stołku, włączyłam prysznic, szybko się umyłam kiedy się owinęłam ręcznikiem ktoś niespodziewanie wszedł do łazienki. Spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam Hidana suszącego zęby. Chciałam się bardziej zakryć, byłam zawstydzona tą sytuacją. Poczułam jak się czerwienie. Nie wytrzymałam.
- Hidan ! Ty Zboczony Ufo-ludzie!
Po moich wrzaskach moja siostra znalazła się w ekspresowym tępię w łazience.
- Ty ! ....
Wysyczała. Jej ton głosu nie mówił nic dobrego. Patrzyłam na to lekko przestraszona bo kto wie co mogło przyjść jej do głowy. Zauważyłam jak jej niebieskie oczy zaświeciły złowrogim blaskiem, najwyraźniej fioletowooki to zauważył ponieważ ulotnił się z łazienki w kłębach szarego dymu. Czarnowłosa wściekła jak osa wyszła z łazienki trzaskając drzwiami i przeklinając na tego głupka. Szybko się ubrałam i spojrzałam na zegarek była 6.34 więc zeszłam szybko na śniadanie. Kiedy przygotowałam torbę szkolną a chłopaki swoje papiery wybiegliśmy z domu. Po zakluczeniu drzwi poszliśmy powolnym krokiem w stronę liceum. Kiedy byliśmy już blisko gdyby każda dziewczyna mogła zabijać wzrokiem założyłabym się, że już leżałabym martwa razem ze swoją siostrą. Nie dziwie im się nie na co dzień widzi się dwie dziewczyny okrążone jedenastoma chłopakami. Westchnęłam z zadowoleniem wyobrażając sobie ile ciekawych wydarzeń wniosą oto ci przestępcy do mojego życia.
- Pamiętajcie macie nikogo nie bić, macie nie używać jutsu a przede wszystkim macie zachowywać się naturalnie jakbyście znali ten świat i jego zasady.
Jak zawsze Aya lubiła kiedy ktoś wie na czym stoi. Osobiście nie miałam nic do powiedzenia ale trzeba ich wykarmić, dać im komórki i za nie płacić więc do czasu aż nie wykombinują sobie jakiejś roboty to będziemy ich musiały utrzymywać. Nie uśmiechało mi się to. Chatę mamy tylko taką wielką ponieważ ktoś z naszej rodziny przewidział, że będzie w niej dużo gości i nie pomyliła się, na początku myślałam, że zbierze się cała rodzina ale miałam wtedy takie dziwne wrażenie, że to moje marzenie się spełni o którym jeszcze nie miałam pojęcia, nie wiedziałam w końcu jakie ona ma być.
Zaczęłam się niepokoić, a co jeśli dyrektor nie przyjmie ich do szkoły ? A co jeśli coś odstawią ?
Pokręciłam głową na lewo i prawo chcąc wyrzucić z głowy najgorsze scenariusze które z każdą sekundą napływały, nowe i coraz gorsze. Co jak co ale nie patrząc na ich wygląd to są mordercy !
Zaczęłam wchodzić po schodkach i odwróciłam się do nich, uśmiechnęłam się najładniej jak umiałam ale sztucznie.
- Pamiętajcie dyrektor to jest coś podobnego do lidera.
- Wiemy o tym.
Burknął niezadowolony Sasori. W czarnym plecaku który miał na ramieniu zapewne miał swoją kukiełkę, Deidara w kieszeniach od spodni glinę, Kakuzu pieniądze, Konan w pożyczonej ode mnie torbie ma cały blok białych kartek, Tobi miał w kieszeni paczkę żelków, i jako że był moim zdaniem cofnięty w rozwoju nie powinien iść do szkoły. Podbiegł do mnie maskmen.
- Tobi się cieszyć, że Yuki-san jest taka dobra!
Przytulił mnie i zaczął się śmiać. To takie dobre dziecko ! Jak można nie lubić Tobiasza ? Chociaż muszę przyznać, że czasem jest wkurzający. Weszliśmy powoli do budynku, szliśmy powoli i z gracją jakiej najwyraźniej nikt jeszcze nie widział. Patrzyłam obojętnym wzrokiem na to wszystko co się działo w okół mnie, najważniejszą rzeczą teraz było porozmawianie z dyrektorem. Muszę przyznać, że się denerwowałam, nie raz wylądowałam u niego na dywaniku i za każdym razem to samo.
- O Jashinie co to się dzieje z tym światem ?
Zapytałam szeptem, a po chwili Hidan zjawił się koło mnie, lekko się wzdrygnęłam i odsunęłam od niego o parę milimetrów. Był za blisko i to zdecydowanie za blisko. Zaczął przyglądać mi się tymi swoimi fiołkowymi oczami aż kolana mi zmiękły ale nie na długo. Muszę przyznać, że jest przystojny ale nic więcej.

W świecie Shinobi

- Hokage-sama !
Krzyknęła różowo włosa dziewczyna.
- Co się stało Sakura ?
Zapytał blondyn siedzący za biurkiem wypełnionym papierami.
- Akatsuki.... Zniknęło...

~*~
Co dalej dowiecie się następnym razem. Muszę wykorzystać swoją wenę, szkoda tylko, że nawiedza mnie jej nadmiar w szkole a nie w domu przed laptopem. Chociaż o to chyba nie muszę się martwić, zawszę kiedy dotknę opuszkami palców klawiatury naradza się w moim umyśle nowy pomysł. Który nie wiem jednak jak wykorzystać. Notka jak zawsze moim zdaniem beznadziejna ale co się dziwić skoro miałam mało czasu na naukę języka polskiego. Ale i tak się cieszę, że chociaż tyle czasu mi wystarczyło na podstawy, ja nie mogę ale się rozpisałam. Mam nadzieję, że ktoś skomentuję i gorąco pozdrawiam czytelników ! Bye Bye !

Brak komentarzy: