niedziela, 16 czerwca 2013

007

Przekręciłam się na drugą stronę kiedy słońce zaczęło świecić mi w powieki budząc mnie przy okazji ze snu, jednak kiedy się odwróciłam większa dawka promieni słonecznych wybudziła mnie bardzo szybko więc wstałam powoli z łóżka żeby nie zakręciło mi się w głowie. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej dres i luźną bluzkę. Dzisiaj czułam się już dobrze, na moje szczęście nikt nie musiał już przy mnie siedzieć. Ktoś wbiegł do mojego pokoju.
- Yuki - chan, Yuki - chan! Tobi miał powiedzieć, że Yuki musieć jeszcze dzisiaj zostać w domu.
Kiedy mi to powiedział przestał skakać w okół mnie i wybiegł z pokoju.
Kiedy się umyłam i ubrałam zeszłam na dół na śniadanie. W kuchni przywitał mnie zapach smażonego ryżu. Kiedy zauważyłam kto stoi przed kuchenką zaczęłam się śmiać. Osoby które siedziały przed stołem spojrzały na mnie poważnie.
- Śmiej się śmiej ale omlet ryżowy Deidary jest najlepszy. - Zaczął najpoważniej na świecie Hidan.O.o
Nie możliwe żeby był lepszy od omletu Ayi. Raz kozie śmierć muszę spróbować. Deidara odwrócił się do mnie, miał na sobie niebieski fartuszek który podkreślał błękit jego oczu.

- Mam zrozumieć, że chcesz trochę? - Pokiwałam twierdząco głową.
- No nie wiem czy ci dać skoro wątpisz w moje talenty kulinarne. - Zaczął mówić smutnym głosem. 
Mimo iż był o de mnie wyższy o głowę poczochrałam go po włosach. Dei się tylko uśmiechnął, wszyscy jęknęli z niedowierzaniem a ja się uśmiechnęłam susząc zęby i pokazałam im znak pokoju. Razem z Dei - em zaczęliśmy się śmiać z ich min.
- Wiesz przez ile układałem włosy? - Zapytał mnie niby poważnie ale żartem.
- Hmmm 5 minut?
- Nie bo 20.
Wytrzeszczyłam oczy.
- Serio?
Zaczął nakładać ryż na talerze.
- Serio.
 Kiedy podał wszystkim talerze w tym także mnie spojrzałam na niego podejrzliwie a on jedynie się uśmiechnął. Spróbowałam, rozszerzyłam oczy w zdumieniu, to był najlepszy omlet ryżowy jaki jadłam w życiu. Zaczęłam jeść go tak szybko jakby ktoś miałby mi zaraz zabrać talerz. Kiedy już skończyłam opadłam na krzesło, tak się najadłam, że nie mogę się ruszyć.
- Dei... Pomóż.
Nawet jego imię i jedno słowo ledwo powiedziałam.  Zaczął chichotać co trochę zbiło mnie z tropu.
- Nałożyłem ci najmniej a ty nie możesz się ruszyć.
Nadęłam policzki i odwróciłam twarz w drugą stronę czując jak zaczynam się rumienić.
- No niech ci będzie. - powiedział zrezygnowany.
Wreszcie uległ mojej prośbie. Pomógł mi wstać i kazał wejść sobie na barana więc spełniłam jego prośbę. Wiem, że tego pożałował w połowie drogi ponieważ nie byłam zbyt lekka moim zdaniem lub coś mu się wżynało w plecy lecz kiedy spojrzałam na jego twarz i zobaczyłam jego drobne rumieńce już wiedziałam o co mu chodzi. Moje piersi ocierały się za każdym moim ruchem o jego plecy. Zarumieniłam się kiedy to sobie uświadomiłam więc trochę się odsunęłam.
- No no Dei nie myślałam, że taki z ciebie wstydliwy chłopczyk.
Szepnęłam mu na ucho. Spojrzałam na jego minę i wybuchnęłam śmiechem przez co oboje upadliśmy. Dalej bym się śmiała gdyby nie usta blondyna na moich. Nie mam pojęcia jak do tego doszło ale obiecuję, że ktoś z dołu ( tu chodzi o czarne sale i piekło ) mnie popamięta jak znajdę tą osobę ! Wstał szybko ze mnie i bąknął ciche ,, przepraszam'' a ja usiadłam na ziemi po turecku i zaczęłam chichotać, miał takie wielkie rumieńce na twarzy, że nie mogłam się opanować ! Wyciągnął do mnie pomocną dłoń a ja chwyciłam ją szybko bez zastanowienia.
- To... to co będziemy dzisiaj i jutro robić?
- Może pójdziemy jutro wszyscy na basen?
Uśmiechną się promiennie, jego oko błyszczało z radości, najwyraźniej lubił pływać. Muszę wykombinować coś co robi wielkie Bum ! Rozmarzyłam się co jak co ale jak usłyszę Bum to mam napad radości, mogę wtedy skakać śpiewać i różne inne rzeczy.
- Chłopaki zbieramy się i idziemy na zakupy!
Aya krzyknęła z dołu, na pewno wyczuła moje zamiary co do pójścia na basen. Kiedy minęło pół godziny każdy był gotowy. Nałożyłam szare ogrodniczki a do tego czerwoną bluzkę na grubych ramiączkach a do tego czerwone trampki przed kostkę. W mieście byliśmy już w 6 sklepach chłopacy robili za tragarzy nie licząc Tobiego który jadł żelki. Chłopcy marudzili, że chcą do domu a my się śmiałyśmy. Tobi zaczął podchodzić do ludzi i krzyczeć ,, Tobi is a good boy! ''. Po paru minutach ludzie zaczęli omijać go szerokim łukiem. Zaczęłyśmy z dziewczynami się brechtać. W końcu maskmen dostał głupawki po żelkach i szedł w długim płaszczu aka kręcąc się w okół siebie. Kiedy doszliśmy do domu powygłupialiśmy się wszyscy. Pein zaczął zachowywać się jak nadopiekuńczy brat, zaczął przytulać Konan i mówić jej kawały z których śmiała się także reszta. Szłam w stronę domu pomiędzy Dei'em a Sasorim. Zaczęłam im opowiadać jacy są ludzie z mojej klasy chociaż z nikim się nie przyjaźniłam to widziałam z daleka jacy są. Stanęłam na chwilę mając złe przeczucie jednak nikt tego nie zauważył i szli dalej rozmawiając w najlepsze. Poczułam jak ktoś podciął mi nogi, upadłam na kolana. Ja tak samo jak dziadek ciężko było mi upaść a to wszystko przez teraz niewidzialne skrzydła których w ogóle nie czuć. Wiedziałam kto to. Nie musiałam się odwracać.
- I co? Mina będziesz bić bezbronną osobę.
Powiedziałam uśmiechając się szyderczo. Mój głos wbrew pozorom był tak zimny, że mógłby zamrozić ciepłą krew płynącą w żyłach. Poczułam uderzenie w policzek, nie mogłam wstać ponieważ trzymały mnie za ramiona, jak dla mnie to było za lekko ale wolałam poczekać na rozwój akcji.
- Jak śmiesz się do mnie tak odzywać szmato!
Zaczęłam się śmiać, gdyby tylko wiedziała, że jestem upadłym aniołem to by tak do mnie nie mówiła, lecz każdy dostanie to co mu się należy więc wolałam nie grzeszyć bardziej niż to potrzebne. Wbrew pozorom każdy upadły anioł ma szacunek do Boga jak i Diabła. Nikogo nie lekceważą. Znudziła mnie ta gra więc zaczęłam się powoli podnosić. Obie lalki Barbie nie spodziewając się tego upadły na swoje cztery litery. W tym momencie przybiegł Dei.
Podbiegłam do niego.
- Chodź Dei szkoda na nie czasu. - mój ton głosu na pewno go zdziwił.
Nie lubiłam przemocy więc wolałam im niczego nie robić. Za to Aya na pewno by już im wyrwała nie tylko kudły ale i też połamała tipsy i zarobiła siniaków i zadrapań więc wolałam ją w tą nie mieszać i zamknąć swój umysł przed nią. Taka byłam zła, że aż się trzęsłam, zacisnęłam pieści co mi trochę pomogło. Po chwili się uspokoiłam i zaczęłam żartować z Dei'em.
- Zauważyłem was bo te laski miały tyle tapety, że były aż pomarańczowe i się z nich sypało.
Zaczęłam się śmiać.
- Widziałeś ich tipsy?
- No jasne były takie długie, że aż ohyda!
Wzdrygnęliśmy się, zaczął się śmiać a ja zachichotałam. Po kolacji poszłam się odświeżyć i spać ale jednego nie przywidziałam... A mianowicie Dei'a z Saso w mojej szafie...

Brak komentarzy: