piątek, 4 października 2013

018

Ktoś zapukał do drzwi. Zamarłam z językiem na dłoni.
- Chwila! - krzyknęłam
Wygrzebałam się z pościeli i szybko na chybił trafił weszłam do jakiegoś pomieszczenia. Okazało się, że miałam szczęście. Znalazłam się w łazience. Szybko umyłam ręce oraz twarz, otworzyłam drzwi. Prze de mną stało dwóch chłopaków. Jeden z nich miał długie włosy do ramion, co mnie z niewiadomego powodu zasmuciło. Jego niebieskie oczy pokazywały mi zmartwienie oraz niepokój za to jego czerwonowłosy towarzysz który był mojego wzrostu czyli 159m, na twarzy miał maskę obojętności.
- Jak się czujesz?  -zapytał troskliwie blondyn.
Coś mi tu śmierdziało, ale nie wiem co. Na pewno było to kłamstwo lub zatajona prze de mną prawda.
- Dziwnie. - odpadłam bez namysłu. 
- Dziwnie? - zapytał zmieszany. 
- Dziwnie. - potwierdziłam. 
- Przepraszam - szepnął - Pein eee Yahiko po prostu chciał ci zrobić żart. Nie zdążyłem się złapać. Myślałem, że zdążysz użyć swoich zdolności. 
Teraz to tak szeptał, że myślałam, iż mówi do siebie. Zdenerwowałam się lekko. Taaa niejaki tam Pein czy Yahiko chciał zrobić mi żart i popchnął mnie. Ja to tak zrozumiałam skoro nie zdążył mnie złapać. 
- A co się wydarzyło? 
Znowu to zrobiłam. Pokazałam, że niczego nie pamiętam. 
Czerwono-włosy chłopak spojrzał na mnie i mruknął: 
- Yahiko popchnął cię gdy stałaś na najwyższej gałęzi drzewa. 
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. O w mordę. Ja powinnam już nie żyć więc jakim cudem... Żyje... A mniejsza z tym. Powinnam się cieszyć. 
- Wiecie... Ja... Nic nie pamiętam. - powiedziałam spuszczając głowę. 
Nie chciałam widzieć ich min. To na pewno by bolało.
- Spotkajmy się po kolacji w ogrodzie. 
Nie wiem który z nich to powiedział, jednak wydawało mi się, że to był orzechowo-oki. 
Uśmiechnęłam się pod nosem. 
Weszłam do pokoju z zamiarem przebrania się. Otworzyłam ciemną szafę i wyciągnęłam z niej czarne dżinsy, szarą koszulkę i niebieską koszulę w kratkę. 
Kiedy się odświeżyłam i ubrałam znowu usłyszałam pukanie do drzwi. Z ręcznikiem na głowie zawiniętym w turban poszłam je otworzyć, jednak gdy wyszłam z łazienki zauważyłam, że mój braciszek sam się wprosił i stał oparty o framugę ze spuszczoną głową.
O ile to był mój brat. W co powinnam wierzyć? Nie rozumiem za bardzo sytuacji w której się znalazłam, jednak chciałabym wyjść na świeże powietrze i odetchnąć spokojnie pełną piersią.
- Przepraszam Yuki.
Myślałam  na początku, że się przesłyszałam, jednak mój wyostrzony słuch mnie nie myli. Przynajmniej tak myślę.
- To... Że byliśmy... Razem to było kłamstwo...
Zrobiło mi się smutno. Wiedziona intuicją podeszłam do niego i wtuliłam w jego tors.
- Wydaje mi się, że... Gdy pamiętałam o wszystkim - przerwałam na chwilę by złapać oddech - Chciałam ci dać szanse, jednak to są tylko moje przypuszczenia.
Poczułam jak jego silne ramiona mnie oplatają i wtedy poczułam, że my... Nie jesteśmy rodzeństwem. Coś wewnątrz mnie krzyczało, że niedługo nadejdzie czas gdy dowiem się całej prawdy. Wyswobodziłam się z jego ramion tak delikatnie by go to nie zraniło.
- Idę odwiesić ręcznik.
Kiedy powiesiłam ręcznik po prostu pstryknęłam palcami, miałam suche i uczesane włosy.
Kiedy wróciłam do pokoju w nim już nikogo nie było.
Nie rozmyślając nad tym  więcej uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z pokoju. Kiedy mijałam wszystkich ludzi czułam się dziwnie w swoim ubiorze. Każda kobieta tutaj miała przynajmniej długą spódnice by nie pokazywać za bardzo nóg chociaż i zdarzały się i takie które miały na sobie tak krótkie spodenki, iż odsłaniały pośladki.  Żadna z nich nie miała długich spodni.
Kiedy szłam tak dziwnie pełnym korytarzem przed oczami zobaczyłam jakieś przyjęcie. Właśnie byli tam ci wszyscy ludzie których mijałam! Więc czy oni już wracają do siebie? Miałam nadzieję, że tak.
Kiedy ocknęłam się na środku korytarza w moją stronę biegł jakiś mężczyzna. Ojoj jest źle.
- YUUUUKIIII-CHAAAAN! - krzyknął złożonymi ustami w dzióbek.
O matko. Kiedy był już blisko mnie odsunęłam się pod prawą ścianę, a ciemnowłosy wleciał w całkiem spory biust jakiejś kobiet. Za jasnookim który chciał dać mi całusa najprawdopodobniej w policzek biegła kobieta.
- LUCYFERZE! - wrzasnęła zła.
Chwila, chwila... Lucyfer? Coś mi się kojarzyło, ale mniejsza z tym.
Nie mogłam przestać się śmiać ponieważ głowa całkiem zatopiła mu się w biuście i nie mógł jej wyjąć ponieważ kobieta trzymała go dłońmi. Jęczała, że jej dobrze i by nie przestałam. Jestem pewna, że stracił oddech. Do mnie podbiegła niebiesko-włosa dziewczyna. Złapała mnie szybko za rękę i poprowadziła w nieznaną mi stronę. Znalazłyśmy się w ogrodzie. Był piękny (Nie chce mi się go opisywać XP dop.Yuki.).
W środku był postawiony stół, a na nim było tyle potraw ile się zmieściło. Najlepsze było to, że zauważyłam, iż zostało tylko jedno wolne miejsce. Usiadłam i spojrzałam na wszystkich tu zebranych. Nie wiedząc czemu każda twarz stąd była mi znajoma i przypomniały mi się chwilę z nimi spędzone.
W moim sercu zagościła radość i spokój.
°°°°°°
Na razie nie mam czasu na napisanie dłuższego rozdziału. Gomenasai! <kłania się> 
Jednak mam ferie jesienne i wychodzę ze znajomymi... Mimo, iż jest dopiero jesień to szykuję już prezenty dla przyjaciółki i główkuję co jej kupić co dodatkowo zabiera mi czas gdy czegoś szukam.
Gomene.

Brak komentarzy: