środa, 30 października 2013

Halloween

Czy każdy wie jak to jest być córką nocy? Wątpię. Ciemność przyzywa mnie do siebie cichym szeptem, którego nie potrafię zignorować. Niedawno poznałam ludzkiego chłopaka. Nie stronił ode mnie jak inni ludzie, był miły i przyjazny co mnie trochę wkurzało. Tak mnie to irytowało, że ciągle się z nim kłóciłam o byle błahostki. Jednakże... niedawno dowiedziałam się prawdy. Był łowcą. Było już za późno. Uciekłam do miasta demonów. Tu ciągle panował mrok, który mnie otulał.  Płakałam. Żałowałam, że go poznałam, a nie powinnam. Pokazał mi jak to jest cieszyć się każdą, nawet najmniejszą chwilą swojego długowiecznego życia. A teraz miałam je od tak stracić i przeżyć bez niego? To dla mnie niemożliwe.
Czułam, iż niedługo przepowiednia się wypełni. Żałowałam, że do tego doprowadziłam, że wprowadziłam zagładę na świat nocy. To bolało.
Po swojej lewej usłyszałam szept swojej przyjaciółki.   
- Oni przybili. Czas się wypełnia.
Zadrżałam. Nie potrafiłam powstrzymać nawet tego głupiego odruchu.
- Nie wiesz kiedy to nadejdzie? - zapytałam z nadzieją, której w ogóle nie miałam.
Pokręciła przecząco głową.  
- Tylko ty możesz przewidzieć ten czas. Wasze bractwo krwi jest potężne.
Skrzywiłam się na jej słowa.
Kochałam go. A on mnie wykorzystał. Nie ja go nadal kocham. Nie potrafią zrezygnować. 
Poczułam, że to będzie jutro. W święto zmarłych. Od czasu gdy zapadnie zmierzch, czeka nas zagłada.
*Nie pozwolę na to.*
Moje białe włosy rozwiewał wiatr swoimi silnymi podmuchami.
Zaczęłam medytować, przy okazji tracąc poczucie czasu.
Usłyszałam przerażające odgłosy walki, krzyki dzieci i syk ognia. Uliczki pokryły się szkarłatem, a popiół który unosił się do góry opadał jak szary śnieg przykrywając ofiary tej wojny. Usłyszałam krzyk dziecka. Nie myśląc zbyt długo, pojawiłam się na miejscu zbrodni.
Zobaczyłam jak jakiś potężnej postury mężczyzna pochyla się nad małą dziewczynką. W jej stronę wycelował ostrze katany. Z jej krwistych oczu wypływały słone łzy. Nie zastanawiając się wiele odrzuciłam mężczyznę w którąś stronę. Przytuliłam do siebie dziecko i wtedy to zobaczyłam.
Ciała mężczyzny i kobiety które były rozczłonkowane. Ich głowy były wbite na plot przed czarnym domkiem, patrzyły na mnie i na małego demonka z rozszerzonymi ze strachu oczami. Nie mogłam znieść tego spojrzenia wiec spojrzałam na rzeste ciała. Brzuch kobiety był rozcięty, nie to złe określenie... on był w częściach. Nogi były podzielone według stawów z rękoma zrobił to samo. Mężczyzna za to zginął mniej okrutnie. No chyba. Nie licząc gwałtu na nim wszystko było w porządku oprócz braku nóg oraz głowy. Odwróciłam z obrzydzeniem wzrok. Nie chciałabym być na miejscu tej dziewczynki. Wiem, iż to samolubne, ale nie potrafię inaczej.
Wstałam z klęczek. Prze de mną był mój najgorszy wróg jak i kochanek. Koibito. Jak to pięknie brzmi. A teraz muszę go zabić. Za chwile szczęścia, które mi podarował. Wykorzystał. Teraz musiałam ponieść tego konsekwencje. Powiedziałam dziewczynce żeby się schowała, a ona posłuchała się mnie natychmiast. Nie słyszałam już żadnych dźwięków prócz pstrykania drewna, które się paliło. Mimowolnie rozejrzałam się wokół siebie. Uliczkami strumieniami spływała krew ze studzienek wylewała się jakby podziemne tunele były jej pełne, a prawda była taka, iż chroniła je silna bariera stworzona przez mojego brata.
- Może rozstrzygniemy to raz na zawszę?
- Jeśli jedynym wyjściem jest... Twoja śmierć to z chęcią się ciebie pozbędę.   
Walk się zaczęła. Oddawałam każdy cios który mi zadawał, a mimowolnie próbowałam go nie zranić. Z moich oczu ciekła woda. Cholerna słabość. Moja bezsilność doprowadzała mnie do obłędu.
W końcu wbiłam sztylet w jego serce. Gdy uświadomiłam sobie co zrobiłam upadlam na kolana. Wzięłam jego głowę w ręce i położyłam ją sobie na udach.
- Cieszę się. - wywalał.  - Kocham cię.
Zaczęłam szlochać.
Położył swoją już lekko chłodna dłoń na moim policzku. Umazał mnie krwią, a ja napawałam się jej słodkim zapachem.
- Proszę pocałuj mnie ostatni raz... Yuki.
Jego średniej długości czarne włosy lekko zafalowały, a zielone jak trawa oczy prosimy mnie swoim pięknem i uczuciami zawartymi w tym spojrzeniu bym spełniła jego prośbę. Jednak zamiast go pocałować wbiłam kły w jego usta, a on westchnął z rozkoszy. Mimowolnie przemieniłam go.
Wstałam na równe nogi. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam jak dużo demonów ocalało. Byłam taka szczęśliwa.
Nieopodal usłyszałam wybuch.
- Deidara! - wrzasnęłam wściekła.
Ktoś poklepał mnie po ramieniu.
- Nie złość się księżniczko, złość piękności szkodzi. Po za tym... czym się martwisz? I tak wszystko jest zniszczone.
Nie wytrzymałam i uderzyłam go w tą jego bladą facjatę.
- Żebym już dzisiaj nie widziała twoich fioletowych paczał!
- Tak, tak. - mruknął i odszedł. - Tyle zmarnowanych żyć. - zawodził.
- Jak widać wszystko skończyło się tak jak przewidziałam.
Wzdrygnęłam się lekko.
- Ah... to tylko ty Elin.
- No, a kogo się spodziewałaś? Mutanta? - zażartowała.
Chociaż mi obecnie do śmiechu nie było. Musiałam wymazać pamięć, osoby, którą kocham.
Nie liczę momentów których spędziliśmy razem i tych w których nie miał do czynienia z łowcami.
Po tym jak pstryknięciem palców przywróciłam miasteczko do porządku, śmiertelnicy zapuścili się nieświadomie w nasze okolice... by zasmakować strachu...
>>Jeśli kiedykolwiek zobaczysz jak kogoś skóra się topi... uciekaj.<<
Szepty roznosiły się w całym miasteczku, mieszały się ze sobą i przyciągały zarazem.
Śmiałam się chichotała, bawiłam parasolką, a mi towarzyszyła osoba, którą kochałam ponad wieczność...

°°°
Muszę przeprosić za moją długą nieobecność. Naprawdę przepraszam!
Nie mam czasu na nic. Większość, spędzam na nauce... chociaż ciężko mi idzie z niemieckim, ale to już inna historia. 
Szkoła po feriach jesiennych to nic dobrego. Od razu zawalają na siebie sprawdziany kartkówki i Jashin wie co jeszcze.
Jeśli chodzi o nominację przez Mary Collins to z chęcią zagram z tę grę tylko nikogo nie nominuję. Nie wiem kogo i czy w ogóle ktoś w to zagra... No więc wielkie dzięki za tę nominację! Bardzo się ucieszyłam. 
PS: Może napiszę drugą część. Chociaż kto wie? Może zrobię z tego trzy części, ale na to muszę najpierw znaleźć czas. 
Mimo, iż nie lubię dodatków po japońsku tu go dodałam. Uznałam, że to najlepsze miejsce na to stwierdzenie ,,kochanek'' nie bijcie za to. 

Brak komentarzy: